Wczoraj publikując dla Was nowy tekst, nie wspominałam o jednej, ważnej rzeczy.
To właśnie 2 kwietnia, dwa lata temu zostałam żoną.
Tak to się wszystko złożyło, że w
lamny poniedziałek zostałam obudzona śniadaniem do łóżka a następnie M wylał na
mnie wiadro wody. ツ
Dwa lata temu nie było tak wesoło - był przeogromny stres i mnóstwo zajęć.
Począwszy od tego, że moja noc
nie była przespana bo musiałam zająć się małą marudą, to wcześnie rano już
postawiła cały dom na nogi a potem to już poleciało fryzjer, makijaż i milion
rzeczy na przemian oczywiście z Melką, która ciągle na mnie wisiała.
A mój M przyjechał na gotowe. :D
Od zawsze jeszcze będąc małą
dziewczynką marzyłam o białej sukni, sali pełnej gości oraz imprezy do rana, a kiedy przyszedł na to czas, po prostu z
tego zrezygnowaliśmy.
Owszem ślub mamy, ale tylko cywilny, bo było łatwiej i szybciej.
Zresztą z małym 3 tygodniowym dzieckiem i ten dzień był dla Nas nie lada wyzwaniem.
Owszem ślub mamy, ale tylko cywilny, bo było łatwiej i szybciej.
Zresztą z małym 3 tygodniowym dzieckiem i ten dzień był dla Nas nie lada wyzwaniem.
Małżeństwo zmieniło wiele spraw ale tak na prawdę nie zmieniło nic.
Oprócz zmiany nazwiska wszystko
zostało po staremu.
Chociaż wydaje mi się, że
wcześniej było prościej.
Nie mam pojęcia od czego to
zależy.
Mówi się, że początki małżeństwa
są usłane różami, u nas była to istna szkoła przetrwania.
Pierwszy rok nie był dla nas tak prosty i łaskawy jakby się mogło wydawać.
Pierwszy rok nie był dla nas tak prosty i łaskawy jakby się mogło wydawać.
Jak jest teraz?
Kłócimy się ale to przecież
normalne, mimo to jest na prawdę dobrze.
Mimo, że w pewnych kwestiach się
nie zgadzamy to jest dobrze - grunt to rozmowa.
Każdy temat, nawet największą
bzdurę przegadujemy choćby pióra miały latać, bo wiem, że potem będzie już tylko
lepiej.
Najgorszym rozwiązaniem jest brak
rozmowy, nic to nie da, a niestety wszystko psuje.
Mimo częstych nieporozumień i odmiennych zdań nauczyliśmy się chodzić na ustępstwa.
Największym sekretem i chyba
najtrudniejszym jest akceptowanie wad tej drugiej osoby.
Z biegiem czasu nauczyliśmy się
siebie wzajemnie i przyzwyczailiśmy się do swojej ciągłej obecności.
Przebywanie ze sobą 24 godzin,
był to dla nas nie lada wyczyn.
Oboje byliśmy przyzwyczajeni do
tego, że każdy w którymś momencie wracał do siebie i zajmował się swoimi sprawami,
a teraz wszystko stało się wspólne.
Wspólne sprawy i wspólny czas.
Nie uważam, żeby ten ślub był Nam
jakoś niezbędnie potrzebny do życia.
Ale zdecydowaliśmy się na niego, ponieważ uważałam, że tak wypada (dwójka kochających się i dorosłych ludzi będących ze sobą = sfinalizowanie związku-ślub), zresztą taka jest kolej rzeczy.
Ale zdecydowaliśmy się na niego, ponieważ uważałam, że tak wypada (dwójka kochających się i dorosłych ludzi będących ze sobą = sfinalizowanie związku-ślub), zresztą taka jest kolej rzeczy.
Z biegiem czasu wiem, że ślubu by nie było a na pewno nie w tamtym momencie.
A to dlatego, że za dużo
wzięliśmy na siebie na raz.
Małe dziecko, ślub, mieszkanie,
chrzciny i milion innych rzeczy - wszystko odbywało się niemalże w jednakowym
czasie.
Nasz terminarz na marzec,
kwiecień i maj był wypchany po brzegi.
Wszystkie te wydarzenia były
pokryte niesamowitym stresem, przez co, niewiele z nich zostało przeżytych
przez Nas tak jak powinny.
Kiedyś miałam inne myślenie i
podejście do tego tematu, teraz uważam, że ślub nic nie zmienia.
Według mnie papierek szczęścia
nie daje.
Można tworzyć wspaniałą i
kochającą rodzinę i nie jest do tego potrzebny papierek z urzędu.
Kiedyś myśleliśmy nad tym aby po
czasie wsiąść ślub kościelny i urządzić wielkie przyjęcie, ale na ten
moment z tego zrezygnowaliśmy i odłożyliśmy ten temat i nie wiadomo czy
kiedykolwiek do niego wrócimy, po prostu uważamy, że jest dobrze tak jak jest i
nie trzeba tego zmieniać.
Jakie jest Wasze podejście do małżeństwa?
Ile lat jesteście już po ślubie?
Podzielcie się w komentarzu,
swoimi odczuciami - chętnie poczytam.
Buziaki. ;*
Na liczniku prawie 14 lat w małżeństwie. Dużo? mało? Sama nie wiem. Ślub niedużo zmienia,ale z czasem sami się zmieniamy. Grunt to wspólny cel.
OdpowiedzUsuńU nas 30 kwietnia mamy tez druga rocznice ślubu. My ogromna wagę przywiazujemy do Sakramentu, zamieszkaliśmy razem dopiero po ślubie, 3 miesiące temu pojawiło się dziecko... Uważam, ze ślub dużo zmienił, poczuliśmy już całkowita odpowiedzialność za siebie nawzajem i jest jeszcze wiele innych rzeczy, które uległy zmianom. Wszystkiego dobrego dla Was i kolejnych, długich lat razem!;) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńWe wrześniu minie 3 lata. Ślub nie zmienił zbyt wiele, ale cieszę się, że zleglizowałam związek. Sama osobiście czuję się z tym bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńzaplanujzycie.pl
Fajny blog. Ja w czerwcu będę obchodziła drugą rocznicę ślubu a wydaje mi się jakby było to wczoraj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ula vel RanczUla.