Ostatnio było tutaj dość cicho i pusto ale wracam.
Miałam brak weny, ale powracam z nowymi pomysłami i nową energią. ツ
Jak możecie zobaczyć po tytule, dziś temat iście mamowy.
Nie przedłużając już dłużej zacznijmy.
A więc, od początku.
Jak i kiedy Amelka pożegnała się ze swoim ukochanym smoczkiem?
Jak i kiedy Amelka pożegnała się ze swoim ukochanym smoczkiem?
Nakreślając sytuację, był to jej najlepszy przyjaciel, z którym się nie rozstawała nawet na krótką chwilę, ograniczyła go dopiero mając półtora roku, towarzyszył on jej tylko podczas zasypiania i chwilę odrazu po przebudzeniu.
Na dobre pożegnała się ze swoim "moniem" dość przypadkowo i niespodziewanie, ale jeszcze przed Jej drugimi urodzinami.
Po prostu zapomniała go ze sobą zabrać idąc do spania, a ja jej nie przypominałam bo i po co.
Schowałam go wysoko, żeby nie miała go na widoku i tak przez trzy dni.
Stwierdziłam, że jest to dobry moment i początek aby rozstać się z nim na stałe.
Po tygodniu przypomniała sobie o swojej zgubie, ale stwierdzenie "nie ma", wystarczyło Jej w zupełności i powracała do przerwanego zajęcia.
Tak gdyby nic.
Przeglądając swoje zdjęcie lub widząc na placu zabaw jakieś dziecko ze smoczkiem widzę, że oczy się Jej świecą i woła "mama moniu", ale gdy tylko powiem "dzidzi ma, ale Ty jesteś już duża", entuzjazm gaśnie i tak jak na początku, wraca do zabawy. ;)
Ze spaniem we własnym łóżeczku nie było już tak kolorowo.
Od początku staraliśmy się, żeby raczej spała sama w swoim łóżku.
Był nawet moment, kiedy sama w nim usypiała.
Później zaczęła budzić się w nocy z wielkim krzykiem, więc wolałam mieć Ją przy sobie i takim oto sposobem, noce przez ponad pół roku spędzała w naszym łóżku.
Z okropnym bólem kręgosłupa powiedziałam w końcu dość.
I tak oto Nasza panna została oddelegowana do siebie, nie ważne czy usypiała na rękach czy w łóżku, od razu trafiała do swojego pokoju.
Około godziny 2 przebudza się, przychodzi do Nas, kładzie się po środku i zasypia.
Nie od razu Kraków zbudowano, ale i tak jest to Nasz ogromny sukces.
A co do samego zasypiania to gdy już jest zmęczona, bierze swój kocyk oraz misia i wędruje do swojego pokoju wołając przy okazji głośno "mamoo spać", więc wszyscy dookoła są o tym dokładnie poinformowani. :D
Siadam w fotelu, a Melka wskakuje na kolana, przytula się i wystarczy 10 minut a Ona już śpi.
Próbowałam czytać bajki i wiele innych metod ale nic nie działa bo po prostu wszystko ją rozprasza i zapomina, że ma spać.
A z drugiej strony to jest to, moje 10 minut, kiedyś już nie będzie chciała się przytulać, więc korzystam póki mogę. :)
A przygoda z nocnikiem jest bardzo podobna do tej smoczkowej. シ
Nocnik pojawił się u nas dość szybko, ale przez rok sobie czekał pod łóżeczkiem bo Melka nie bardzo umiała zaskoczyć do czego on służy.
Dwa tygodnie zaskoczyła nas i chyba siebie też.
Przerwała zabawę, przyszła do dużego pokoju i ściągła spodnie "mama sii", pampers był suchy, więc wyczuła moment i udało jej się to dobrze zakomunikować.
Sama byłam w szoku a Ona w jeszcze większym, po czym zaczęła bić sobie zasłużone brawo. :D
I od tej pory aż do dziś woła, ale uwaga - tylko raz w ciągu dnia. :D
Jest to dopiero sam początek, ale jaki dobry. :)
Wszystkie trzy te sytuacje nie są przez Nas w żaden sposób wymuszone, podeszliśmy do nich w momencie kiedy to Melka była na nie gotowa a nie my.
Nie kierowałam się swoimi ambicjami, a tylko i wyłącznie dobrem Meli. シ
Wpis ten pojawił się, ponieważ jest to Nasza część życia. :)
Mam już w domu dużą dziewczynę. :D
Jak to było u Was?
A może jesteście właśnie w tym samym momencie? :)
Podzielcie się Waszymi historiami.
Ściskam. ;*
Pięknego dnia!
Na dobre pożegnała się ze swoim "moniem" dość przypadkowo i niespodziewanie, ale jeszcze przed Jej drugimi urodzinami.
Po prostu zapomniała go ze sobą zabrać idąc do spania, a ja jej nie przypominałam bo i po co.
Schowałam go wysoko, żeby nie miała go na widoku i tak przez trzy dni.
Stwierdziłam, że jest to dobry moment i początek aby rozstać się z nim na stałe.
Po tygodniu przypomniała sobie o swojej zgubie, ale stwierdzenie "nie ma", wystarczyło Jej w zupełności i powracała do przerwanego zajęcia.
Tak gdyby nic.
Przeglądając swoje zdjęcie lub widząc na placu zabaw jakieś dziecko ze smoczkiem widzę, że oczy się Jej świecą i woła "mama moniu", ale gdy tylko powiem "dzidzi ma, ale Ty jesteś już duża", entuzjazm gaśnie i tak jak na początku, wraca do zabawy. ;)
Ze spaniem we własnym łóżeczku nie było już tak kolorowo.
Od początku staraliśmy się, żeby raczej spała sama w swoim łóżku.
Był nawet moment, kiedy sama w nim usypiała.
Później zaczęła budzić się w nocy z wielkim krzykiem, więc wolałam mieć Ją przy sobie i takim oto sposobem, noce przez ponad pół roku spędzała w naszym łóżku.
Z okropnym bólem kręgosłupa powiedziałam w końcu dość.
I tak oto Nasza panna została oddelegowana do siebie, nie ważne czy usypiała na rękach czy w łóżku, od razu trafiała do swojego pokoju.
Około godziny 2 przebudza się, przychodzi do Nas, kładzie się po środku i zasypia.
Nie od razu Kraków zbudowano, ale i tak jest to Nasz ogromny sukces.
A co do samego zasypiania to gdy już jest zmęczona, bierze swój kocyk oraz misia i wędruje do swojego pokoju wołając przy okazji głośno "mamoo spać", więc wszyscy dookoła są o tym dokładnie poinformowani. :D
Siadam w fotelu, a Melka wskakuje na kolana, przytula się i wystarczy 10 minut a Ona już śpi.
Próbowałam czytać bajki i wiele innych metod ale nic nie działa bo po prostu wszystko ją rozprasza i zapomina, że ma spać.
A z drugiej strony to jest to, moje 10 minut, kiedyś już nie będzie chciała się przytulać, więc korzystam póki mogę. :)
A przygoda z nocnikiem jest bardzo podobna do tej smoczkowej. シ
Nocnik pojawił się u nas dość szybko, ale przez rok sobie czekał pod łóżeczkiem bo Melka nie bardzo umiała zaskoczyć do czego on służy.
Dwa tygodnie zaskoczyła nas i chyba siebie też.
Przerwała zabawę, przyszła do dużego pokoju i ściągła spodnie "mama sii", pampers był suchy, więc wyczuła moment i udało jej się to dobrze zakomunikować.
Sama byłam w szoku a Ona w jeszcze większym, po czym zaczęła bić sobie zasłużone brawo. :D
I od tej pory aż do dziś woła, ale uwaga - tylko raz w ciągu dnia. :D
Jest to dopiero sam początek, ale jaki dobry. :)
Wszystkie trzy te sytuacje nie są przez Nas w żaden sposób wymuszone, podeszliśmy do nich w momencie kiedy to Melka była na nie gotowa a nie my.
Nie kierowałam się swoimi ambicjami, a tylko i wyłącznie dobrem Meli. シ
Wpis ten pojawił się, ponieważ jest to Nasza część życia. :)
Mam już w domu dużą dziewczynę. :D
Jak to było u Was?
A może jesteście właśnie w tym samym momencie? :)
Podzielcie się Waszymi historiami.
Ściskam. ;*
Pięknego dnia!
Na szczęście moja córka brała smoczek tylko do spania, a teraz juz nawet z nim nie spi, wiec mie musiałam oduczac. Co do spania, to od poczatku spi w łóżeczku- powiedzialam, ze nie ma opcji, by spala z nami, bo w nocy ja chce choc troche odpocząć :) z nocnikiem troche gorzej, raz zalapie, a raz nie... ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że końcu mała nauczyła się spać w swoim pokoju :)
OdpowiedzUsuńJej gratulacje że ci się udało na nocnik sadzać Mele. Przynajmniej nie będzie tyle szło pieluch.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisany post
OdpowiedzUsuńDzięki za przydatne rady :)
OdpowiedzUsuńTo nie tyle co rady, a raczej Nasz przebieg pewnych sytuacji. Ale mimo to cieszę się, że mogę pomóc. :)
Usuń