Kiedy byłam dzieckiem, myślałam, że dorosłość to porządek, plan i spokój.
Że każdy dorosły wie, jak ogarnąć podatki, jak planować budżet, jak trzymać kwiatki przy życiu i dlaczego sąsiadka zawsze wie, co się dzieje na osiedlu.
A potem dorosłość naprawdę przyszła – i okazała się nie tyle scenariuszem z góry, co niekończącym się eksperymentem.
Bo tak naprawdę każdy z nas trochę udaje: że ma kontrolę, że ogarnia podatki, że rozumie te wszystkie umowy napisane drobnym druczkiem.
Prawda jest jednak taka, że dorosłość to mieszanka chaosu, śmiechu i prób „na chybił-trafił”.
Dlatego zebrałam 10 sytuacji, które pokazują, że dorosłość to nie perfekcyjne ogarnianie życia, ale raczej sztuka grania w tej samej drużynie, co reszta pogubionych.
1. „Mam wszystko pod kontrolą” (czyli kłamstwo roku)
Z zewnątrz: elegancko ubrani, z kawą w ręku, w drodze do pracy.
W środku: „Czy ja wyłączyłam żelazko? Czy zamknęłam drzwi? Czy ta wywiadówka w szkole miała być dziś czy jutro?”.
2. Instrukcje obsługi?
Nigdy w życiu
Nowy sprzęt w domu = 40 stron instrukcji.
Normalny dorosły: czyta.
My: klikamy na chybił-trafił, aż zadziała.
3. „Zdrowy tryb życia?
"Od poniedziałku”
Plan: biegam, zdrowo jem, piję tylko wodę.
Rzeczywistość: pizza na niedzielę „żeby się pożegnać” i paczka chipsów na pocieszenie, bo… przecież poniedziałek jest trudny.
I umówmy się nic tak nie pomaga na małe smuteczki jak... czekolada.
4. Tajemna sztuka udawania, że rozumiem umowy i regulaminy
Podpisuję: pewna siebie, z poważną miną.
Co wiem z tego, co podpisałam?
Absolutnie nic.
Ale ważne, że wyglądało profesjonalnie.
5. Spotkania towarzyskie planowane jak ekspedycja na K2
„Kiedy się widzimy?” – brzmi łatwo.
Potem: trzy tygodnie ustalania, milion odwołań, aż w końcu spotykamy się przypadkiem w sklepie między regałem z makaronem a z chemią domową.
6. Permanentne zmęczenie jako hobby
Dzieci: „Jak będę dorosły, będę chodzić spać, kiedy chcę!”.
Dorośli: „Dlaczego chodzę spać, kiedy chcę, skoro i tak zawsze jestem zmęczony?”.
7. Znikające przedmioty
Telefon, klucze, kubek z kawą – znikają tuż spod nosa.
A potem znajdują się dokładnie tam, gdzie patrzyliśmy trzy razy.
To musi być jakaś dorosła wersja magii.
8. Improwizowane gotowanie z niczego
Otwarcie lodówki: pół cytryny, ketchup, jogurt i trochę sera.
I wtedy rodzi się arcydzieło kuchni fusion pt. „makaron z tym, co zostało”.
Powiem więcej, zazwyczaj najlepsze obiady wychodzą z tak zwanego "czyszczenia lodówki".
9. Wielkie plany, małe siły
„Napiszę książkę, będę chodzić na siłownię, nauczę się hiszpańskiego!”.
Efekt?
Leżę na kanapie, przeglądam internety i czuję się winna, że nie robię tego, co planowałam.
10. Wieczne zdziwienie kalendarzem
Każdy tydzień kończy się tym samym pytaniem: „Jakim cudem już jest piątek?”. A rok? „Co?! Już grudzień?!”.
Dorosłość to niekończące się udawanie, że wiemy, co robimy.
I w tym właśnie tkwi cały jej urok – bo skoro nikt nie ogarnia, to znaczy, że nie jesteśmy w tym sami.
A teraz przyznaj się: który z tych punktów opisuje Ciebie? =)
Trzymajcie się ciepło
trafione w punkt !
OdpowiedzUsuńczęsto sami nie wierzymy w to, że jesteśmy dorośli :)