sierpnia 28, 2018

Dziecko na weselu - tak czy nie?


Temat jest bardzo kontrowersyjny i burzliwy, ale w Naszym przypadku jest on jak najbardziej aktualny.
Ile ludzi tyle opinii.

Czy dziecko na weselu to dobry pomysł?

Słyszałam ostatnio, że tego typu impreza jest przeznaczona wyłącznie dla dorosłych, chociażby z powodu, że bardzo często jest ona alkoholowa a i sama zabawa trwa do białego rana.

Niedawno bawiliśmy się właśnie na weselu.

W składzie 2+1
Dlaczego?
Uważam, że nie jest to zły pomysł, aby nasz maluch brał udział w takiej rodzinnej uroczystości, pod warunkiem, że Państwo młodzi nie mają nic na przeciwko.

U nas sprawa była jasna od samego początku, ponieważ Melka była wyraźnie zaproszona i Jej imię również widniało na oficjalnym zaproszeniu, a po drugie nie była jedynym dzieckiem na tej sali. ツ

Sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby młodzi nie przewidywaliby dzieci na swojej uroczystości.


Z racji tego, że wesele odbywało się 500 km od Nas i wracaliśmy dopiero po kilku dniach, nie braliśmy nawet pod uwagę, aby mimo wszystko zostawić ją tutaj na miejscu z kimś z rodziny.


Nie chcielibyście ze mną przebywać w jednym pomieszczeniu, kilka dni wcześniej, bo zwyczajnie nie wytrzymalibyście ze śmiechu. :D
Panikowałam jak dziecko.
Bo jak to będzie, czy małą będzie grzeczna, czy nie będzie marudzić w nocy i czy uśnie beze mnie, ponieważ pierwotny plan był taki, że w nocy zostanie z moją teściową a my będziemy bawić się dalej.
Było to jej pierwsze wesele, więc ja fiksowałam na milion możliwych sposobów.
Ze trzydzieści razy zmieniałam zdanie, nawet chciałam zostać w domu, bo i po co jechać taki kawał drogi, żeby później nawet nie móc świętować z młodymi. ツ

Matka panikara - pomyślicie.

A i owszem i wcale nie miniecie się z prawdą.
Już nie raz, pokazała, że potrafi zapewnić atrakcję.
Jakiś czas temu, zostając z moją mamą płakała do godziny trzeciej w nocy, aż usnęła ze zmęczenia.
I mimo, że uwielbia spędzać czas z dziadkami i czy to z jednymi czy z drugimi, to w nocy, dzieją się różne przygody i rzadko zdarza się aby nie były przepłakane, więc miałam z tyłu głowy, że będę jej potrzebna i że wyewakuuję się z Nią koło godziny 21 i zwyczajnie pójdziemy spać.

Uzbroiłam się w worek cierpliwości i stwierdziłam, że niech się dzieje co chcę.

Młodzi zadbali o to aby maluchy się nie nudziły, więc były przygotowane dla nich masę atrakcji.
Nad całą to rozbrykaną gromadą czuwała Pani animatorka, było malowanie buziek i ogrom innych zabaw i zajęć.
Mimo, tego mała spędziła tam może z 15 minut a gdy tylko usłyszała muzykę, pobiegła na salę "mama tańczyć", i nie było takiej siły, która w tamtym momencie była by w stanie ją zatrzymać. 
Amelka jak przystało na prawdziwą tancerkę, spędzała z Nami naprawdę sporo czasu na parkiecie.

A jak to było ze spaniem?

Takiego zakończenia to nawet ja się nie spodziewałam. =)
Meli dopiero po 23 zaczęła trzeć oczka i ziewać, no to jak przystało na matkę polkę - zaproponowałam, że pójdziemy spać, ale w zamian tego złapała mnie tą swoją małą rączką i zaciągnęła na parkiet bo "tańczyć".
Usnęła w przeciągu, może 2 minut tuż przed 24. ;)
Oczywiście zasnęła na rękach tańcząc, ponieważ gdy tylko chcieliśmy z nią zejść z sali i usiąść, to zaczynała się budzić i ponownie chciała tańczyć. :D
Warto wspomnieć, że w jakiej pozie ją położyłam w takiej ją nad ranem zabrałam. =) 
Była tak zmęczona z tych wszystkich wrażeń i nowych doznań, że ani nie przewróciła się z boku na bok, więc moje wizje przepłakanej nocki, się na całe szczęście nie sprawdziły.

Zamartwiałam się tak, że więcej się już nie dało, a efekt końcowy był taki, że moja córka zadziwiła mnie do granic możliwości.



Wiadomo, że decydując się zabrać małą że ze sobą, ciążył na nas w pewnym sensie obowiązek. 

Ale my wcale nie chcieliśmy się od niego wymigiwać.

Co dodatkowo ułatwiło Nam całą sprawę?

Dziadkowie - to niezastąpiona instytucja.
Mogliśmy się spokojnie bawić, ponieważ moja teściowa zaproponowała, że gdy Amelka zaśnie będzie po prostu nad nią czuwać a i rano się nią zajmie. ツ

Powiem Wam w sekrecie, że wytańczyłam się za wszystkie czasy. ツ

Zabawa była naprawdę udana. :)

W tym roku kończymy sezon ślubny z 1 weselem na koncie.

Wiem jedno, następnym razem wrzucę na luz. =)
Bo nie warto zamartwiać się na zapas. 

W formie przypomnienia, zapraszam Was na mojego Optymistycznego Instagrama. =)
Znajdziecie tam masę zdjęć, z wesela i z Naszej wyprawy w piękne miejsca również. =)

A jak jest u Was, zabieracie dzieci na tego typu rodzinne uroczystości?
Na ilu weselach Wy byliście w tym roku? =)

Buźka. =*

5 komentarzy:

  1. Dzieci potrafią zaskoczyć :D Bardzo się cieszę, że zabawa się udała ;) Ja niestety w tym roku na żadnym weselu nie byłam ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. troszkę jest myślenia z dzieckiem i pilnowania, jednak myślę, że zabranie dziecka to i tak dobry pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc jesteście prawdziwymi rodzicami ponieważ zabraliście je ze sobą a nie zostawiliście je komuś bo wy musicie się pobawić. A dzieci jak się zaaklimatyzują to potrafią bawić się do późnych godzin. :) A za razem fajnie że P. Młodzi przygotowali coś dla maluchów bo jak mieli ich dojść sporo to przynajmniej byli czymś zajęci :) A co do zaproszeń to nie rozumiem ludzi którzy zapraszają na wesele bez dzieci czy są one małe czy już duże. W mojej rodzinie był taki przypadek, moi rodzice dostali zaproszenie beze mnie miałam wtedy 17 lat i mieszkałam z rodzicami, nawet nie miałam jeszcze chłopaka i tata powiedział,że oni nie przyjdą. Zapytany dlaczego odpowiedział bo bez córki nie pójdziemy bo jesteśmy rodziną. I ja uważam że każdy co zaprasza na imprezę powinien uwzględnić to :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że dzieci powinny być zabierane na wesela - to świetna okazja by troszkę pobiegały i spędziły fajny czas z innymi dziećmi :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteście tutaj ze mną.
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy. =)

Copyright © 2016 Optymistyczna Kobieta , Blogger